Powrót

Adoptujemy kotka Pet-Bits

Pamiętacie krokodyla Koko? Wrażenia z zabawy były na tyle pozytywne, że postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się serii Coding Lab od Clementoni. Dziś przyszedł czas na kolejnego robota - kotka Pet-Bits.

TataDeveloper - Pet-Bits 01

Pet-Bits to nie jeden, a aż cztery różne zwierzaki-roboty do wyboru: pies, kot, panda, oraz królik. Funkcjonalności mają takie same, natomiast różnią się nieco wyglądem - my zdecydowaliśmy się na żółto-fioletowego kotka. Robot ten jest zdecydowanie mniejszy od Koko, a do interakcji wystarczą przyciski na jego obudowie, natomiast nowością jest możliwość połączenia go z aplikacją na smartfona. Przedział wiekowy to 4+, czyli o rok więcej od krokodyla.

TataDeveloper - Pet-Bits 02

Uruchomić go można klaskaniem, a wtedy zaczyna śpiewać i tańczyć - jedno lub dwa oddzielne i wyraźne klaśnięcia powodują różne jego interakcje. Posiada także przycisk na głowie pozwalający nagrać krótką wiadomość, która będzie później odtworzona robo-głosem w trybie normalnym, lub przyspieszonym.

TataDeveloper - Pet-Bits 03

Gdyby ktoś chciał zdobyć więcej niż jednego zwierzaka na raz, to podobno wchodzą ze sobą w interakcje. Co ciekawe, robią to nie tylko między sobą - okazuje się, że kotek Pet-Bits “rozmawia” także z krokodylem Koko. Postawione w pobliżu odwracają się do siebie i zaczynają naprzemian wydawać różne dźwięki, a kotek czasami zaczyna kręcić się w kółko. Kiedy Koko sam się po chwili wyłączy, Pet-Bits od razu to skomentuje.

TataDeveloper - Pet-Bits 04

Clementoni zaoferowało darmową aplikację na smartfona, w której można zaprogramować wirtualnego kotka, by przeszedł 20 zdefiniowanych wcześniej poziomów - należy tak nim kierować (ruch do przodu, obroty na boki, czy skok), by dotarł do końca planszy nie spadając w przepaść. Szkoda, że nie da się za pomocą aplikacji kierować także samą zabawką, ale domyślam się, że to zapewne wiązałoby się z wyższymi jej kosztami.

TataDeveloper - Pet-Bits 05

Aplikacja, oprócz samego przechodzenia poziomów, oferuje także możliwość wygrywania jedzenia i zabawek dla naszego kotka. Przypomina to odrobinę Tamagochi, oczywiście w bardzo ograniczonej wersji, ale mimo wszystko karmienie fizycznej zabawki wirtualnymi przysmakami sprawdza się całkiem fajnie.

Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni - Kasia chętnie wraca do zabawy w nagrywanie śmiesznych wiadomości i puszczanie ich w przyspieszonym tempie, albo chce od nowa przechodzić poziomy w aplikacji, które jakby nie patrzeć uczą kodowania: w końcu trzeba tak zaprogramować kotka odpowiednimi “akcjami”, by w jednym kawałku dotarł do celu.