Powrót

Oko za oko, Bitzee za ząb

Opowieść o tym jak brakujące 50 zł na Bitzee pomogło wyrwać przerośniętego mleczaka bez narkozy.

TataDeveloper - Bitzee: 01

Kasia nie ma łatwego życia z zębami. Kilka lat temu, kiedy wypadały jej mleczaki, wszystkie cztery czwórki postanowiły bardzo powoli wychodzić naraz. Nie dało się normalnie jeść, a buzia pełna była krwi - to była totalna masakra.

TataDeveloper - Bitzee: 02

Po lewej: poprzednie mleczusie. Na środku: MEGA MLECZOR 3000. Szanse na samoistne wypadnięcie: -13%.

Ogólnie wizyty u dentysty szły bardzo opornie. Kiedy na jednym z zębów pojawiła się próchnica, próbowalismy pozbyć się jej na różne sposoby. Nie szło z odwrócaniem uwagi, sedacja była nieskuteczna, aż w końcu trzeba było zrobić pełną narkozę, bo nie było już wyjścia. Od tamtego czasu szukaliśmy dobrego dentysty, który potrafiłby poradzić sobie z nadwrażliwym dzieckiem, jakim jest Kasia.

Tak się złożyło, że jeden z mleczaków bardzo nie chciał wypaść, mimo że już dawno powinien, a z tyłu rósł już nowy, stały ząb. Próbowaliśmy ruszać mleczakiem, delikatnie go wyciągać, ale mijały miesiące i nic nie pomagało. W końcu postanowiliśmy wybrać się do nowej dentystki, która pojawiła się w naszej okolicy.

TataDeveloper - Bitzee: 03

Założenie było takie, by Kasi nie zrazić do pani dentystki, więc podejście “na siłę” nie wchodzło w grę. Pierwsza wizyta, trwająca godzinę, nie przyniosła żadnego rezultatu - powiedzmy, że była tą zapoznawczą. Potem była druga, na której już prawie udało się chwycić za ząb, ale ostatecznie również nic z tego nie wyszło.

Trzecią mieliśmy już zaplanowaną, kiedy Kasia zobaczyła w telewizji reklamę Bitzee. Oczywiście chciała dostać zabawkę, ale przypomnieliśmy jej, że bez okazji to trochę za drogo, ale jeśli chce uzbierać i wydać ze swoich, to śmiało. Co tydzień dostaje kieszonkowe, zgarnia też kasę za pozowanie do zdjęć, więc okazało się, że do szczęścia brakuje jej 50 złotych. Umówiliśmy się więc, że dorzucę się jej do zbiórki, jeśli uda się wyrwać mleczaka.

TataDeveloper - Bitzee: 04

Na wizycie szło opornie, ale udało się podać znieczulenie, a do zdecydowanego wyszarpnięcia mleczaka już mało brakowało. Co prawda byliśmy już po czasie, minęła ponad godzina, ale Kasia nadal chciała Bitzee, mimo że bała się wyrwania zęba. Ostatecznie się udało - wyszła zapłakana, zaśliniona, zakrwawiona, ale szczęśliwa.

Sama zabawka była tylko tłem, ale sprawdziła się świetnie - to coś jak Tamagotchi, bo trzeba opiekować się zwierzakami. Co ciekawe wyświetlaczem jest… poruszający się płaski kawałek plastiku z diodami na końcu. Trzeba przyznać, że bardzo oryginalne rozwiązanie, ale działa.