Niedawne wakacje na Majorce tak bardzo nam się spodobały, że myślimy już o powrocie na wyspę za rok. To dobra okazja, by w tak zwanym międzyczasie pouczyć się razem języka hiszpańskiego!
Wiele lat temu uczyłem się w szkole (a może już na studiach) języka hiszpańskiego, ale tylko przez pół roku. Mimo wszystko bardzo mi się spodobał, i kiedyś chciałem to kontynuować, ale jakoś nigdy potem nie było ku temu okazji, zawsze znalazło się coś ważniejszego do zrobienia.
Po wakacjach na Majorce postanowiłem jednak wrócić do tematu. Zacząłem sam od darmowego Duolingo, o którym słyszałem dużo dobrego, ale nigdy wcześniej z niego nie korzystałem. Aplikacja wciągnęła mnie od pierwszego dnia.
Żeby było ciekawiej postanowiłem zaprosić do zabawy całą naszą rodzinkę, która zareagowała bardzo pozytywnie. Już na starcie postanowiłem kupić pakiet Duolingo Family (czyli Duolingo Super dla kilku osób), dzięki czemu w aplikacji nie ma reklam, oraz mamy nieskończoną ilość “żyć” (serduszka traci się w darmowej wersji za każdą złą odpowiedź).
Duolingo Family wjechało od razu na cały rok, bo tak było taniej i wygodniej, poza tym wpisuje się to w roczny plan do kolejnych wakacji. Jak do tej pory minął już miesiąc i idzie nam bardzo dobrze - nie ominęliśmy ani jednego dnia, więc płomień streaka ma sie dobrze.
Co prawda nie da się uczyć hiszpańskiego po polsku, więc korzystamy z wersji angielskiej, ale Kasia radzi sobie z tym zadziwiająco dobrze. Po pierwszych kilku lekcjach potrzebowała podpowiedzi, ale od tego czasu daje radę. Potrafi sama uruchomić Duolingo, przeklikać się przez aplikację, i zrobić lekcję od początku do końca.
Fajnie jest widzieć, jak wszyscy troje siedzimy sobie nad swoimi lekcjami i robimy je w tym samym czasie. Nie wiem jak to się dalej potoczy, może nam się odechce, a może wytrzymamy cały rok, ale póki co idzie nam świetnie.