Powrót

Lochy i spluwy - gramy w Enter the Gungeon

Wpadła nam ostatnio w ręce gra Enter the Gungeon - nie najnowsza, bo wydana już kilka lat temu, ale dopiero teraz nadająca się do gry z Katarzyną.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 01

Enter the Gungeon to połączenie ostrej strzelanki z przemierzaniem lochów.

Graliśmy z Kasią w różne gry na przestrzeni ostatnich miesięcy - od słodkich platformówek Super Mario Bros Wonder, przez Pikmin 4 czy Unravel Two, aż po Minecraft Dungeons i Broforce. Podoba mi się to, że Kasia lubi grać w różnego rodzaju gry i z każdej, jeśli jest dobra, możemy mieć radochę.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 02

W przerwach między słodkim Wonder a kilkoma innymi radosnymi produkcjami Kasia pytała się, czy możemy wrócić do Broforce, bo “fajnie nam się razem strzelało do potworów”. Oczywiście taka opcja była możliwa, natomiast Broforce zdążyliśmy już przejść całe, więc postanowiłem poszukać czegoś nowego.

Co ciekawe Kasia niedawno oglądała jakiegoś YouTubera grającego w Enter the Gungeon, spodobało jej się i zaczęła się pytać czy też możemy w nią zagrać. Szczerze mówiąc gra ta była już od dawna na mojej długiej liście “kiedyś bym sobie pograł”, więc szybko sprawdziłem czy da się grać lokalnie na dwie osoby.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 03

Co prawda nie da się mieć dwóch “głównych” postaci jednocześnie, ale jako gracz mogę wybrać pomocnika - to tak zwany The Cultist. Ja mam do wyboru jedną z czterech postaci (Marine, Convict, Hunter, Pilot), a pomagier jest zawsze ten sam, ale brzmiało to jak coś w zupełności wystarczającego.

W szczególności, że Cultist jak zginie, to upuszcza Friendship Cookie, które jako główny bohater mogę zjeść i przywrócić go do gry. Co prawda tylko raz w czasie całej rozgrywki, ale lepsze to niż nic.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 04

Zaczęliśmy więc grać, jak zwykle na Switchu, no i okazało się, że… gra jest TRUDNA. Ale z tych takich bardzo trudnych! No, może nie Dark Souls, ale jak na “coś lekkiego do postrzelania z ośmioletnią córką” jest zdecydowanie powyżej średniej.

Na szczęście szybkie umieranie w pierwszych fazach rozgrywki udało nam się obrócić w żart, a wszystko to, co dzieje się przed ekspresowym zgonem, jest bardzo ekscytujące i zabawne.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 05

Mamy tu całą masę humoru i nawiązań do broni: wrogowie to łuski amunicji czy granaty, tak samo jak bossowie: jest wielki Bullet King, napakowany Gatling Gull, czy duo Trigger Twins. Bronie, którymi strzelamy też są momentami absurdalne: wyrzutnia poduszek albo bananów, wielka łuska strzelająca shotgunami czy korona z pistoletów to niewielki wycinek dostępnego arsenału.

Akcja jest szybka, a układ pomieszczeń jak na klasycznego rogalika generowany losowo przy każdym podejściu, dzięki czemu każda kolejna rozgrywka jest nieco inna od poprzedniej i wcale się nie nudzi.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 06

Wspominałem już, że gra jest TRUDNA? Dopiero po kilkunastu podejściach udało nam się pokonać pierwszego bossa i zejść na drugi poziom. Oczywiście eksplorowanie drugiego poziomu skończyło się szybko i brutalnie, ale nie przeszkodziło nam to w kolejnych próbach dotarcia jak najdalej.

Ogólnie w Enter the Gungeon gra się bardzo przyjemnie, nasze sesje to zazwyczaj 1-2 godziny podczas których giniemy co najmniej kilkukrotnie, ale z czasem udaje nam się stracić mniej życia, dostać ciekawsze bronie, i zajść nieco dalej.

TataDeveloper - Enter the Gungeon 07

Fakt, że Kasia chce i lubi wracać do tej gry jest fajną odskocznią od pozostałych, bardziej słodkich produkcji, które również uwielbia. Najważniejsze, żebyśmy mieli radochę grając w gry razem, a Enter the Gungeon spełnia ten warunek całkowicie.