Z bliżej nieokreślonego powodu Stitch wrócił do łask - po ponad dwóch dekadach od premiery, pierwszy raz w życiu Kasi, oglądaliśmy razem Lilo i Stitch.
Wypuszczona w 2002 roku animacja, razem z kolejnymi częściami (a nawet serialem), powraca. Jest nie tylko w formie różnego rodzaju zabawek, ale i na przyborach szkolnych czy ubraniach - dosłownie wszędzie.
Z lodówki też pewnie wyskakuje, ale bałem się zaglądać, więc nie potwierdzę.
Kiedy natomiast zobaczyłem Stitcha w formie klocków Lego, czyli nowego zestawu BrickHeads, to długo się nie zastanawiałem i nie czekałem na żadne okazje.
Paczka dotarła do nas ekspresowo, a Kasia była przeszczęśliwa - tym razem już we trójkę kolejny raz oglądaliśmy przygody małego kosmity. Siedzi sobie teraz na stoliku przy łóżku, by być zawsze pod ręką.
Kasia zaczęła nawet narzekać, że nasz nowy niebieski koleżka nie ma z kim się bawić, więc trzeba się będzie rozejrzeć w ofercie pozostałych pudełek BrickHeadz.
Co prawda widziałem już Vaianę i Meridę w jednym zestawie, co na pewno byłoby hitem, aczkolwiek jeśli ja miałbym się z nią bawić, to osobiście wolałbym jednak Mandalorianina z Grogu.