Krótka historia królika i planszówki: pierwsze zdobycie nagrody w życiu Katarzyny, które przy okazji było też najprawdopodobniej najszybszą wygraną jakiej ja doświadczyłem odkąd pamiętam.
We wrześniu zeszłego roku nasi znajomi, Oliwia i Michał, zaprosili nas na swój ślub, na który udaliśmy się we trójkę.
Miejscówka, Cicha 23 pod Warszawą, została przystrojona motywem przewodnim Alicji w Krainie Czarów: od wystroju całego lokalu, przez grę w krokieta na zewnątrz, po takie detale jak buteleczki z miksturami (także dla dzieci) czy różnorodne klucze na stolikach.
Jedną z atrakcji było weselne bingo z różnymi zadaniami do wykonania, ale nie udało nam sie dotrwać do północy, kiedy miały zostać rozdane nagrody. Na szczęście wcześniej odbyła się inna zabawa - poszukiwania królika.
To były najkrótsze poszukiwania w historii: prowadzący nie skończył jeszcze opowiadać o zasadach, kiedy Kasia krzyknęła ”ja wiem!” i wybiegła z sali. Kilka sekund później byliśmy w dobrze sobie znanym miejscu ukrytym trochę na uboczu.
Wiadomo, że na weselu potrafi był głośno i tłoczno, więc po pewnym czasie od rozpoczęcia Katarzyna postanowiła poszukać sobie jakiegoś spokojnego miejsca z dala od zgiełku.
Znalazła altankę, w której spędzała czas między jedzeniem a szaleństwami na parkiecie. My tego wcześniej nie zauważyliśmy, ale ona od razu: na oparciu siedział królik. Z muszką, monoklem, i zegarkiem kieszonkowym w pyszczku. Ten sam, którego należało znaleźć!
Po przyniesieniu kartki, na której siedział królik, Kasia mogła wybrać sobie dowolną nagrodę ze stolika z prezentami - zdecydowała się na planszówkę Via Magica. Na dodatek mogła także zabrać do domu samego poszukiwanego!
Od tego czasu królik siedzi sobie cały czas na parapecie w pokoju Kasi, a my gramy co jakiś czas w Via Magica wspominając tą historię. Sama gra ma piękne ilustracje i przejrzyste zasady, jest łatwa do nauki i gra się w nią bardzo przyjemnie.