Jakiś czas temu, korzystając z długiego weekendu, wybraliśmy się we trójkę do Wrocławia odwiedzić kilka atrakcji, o których słyszeliśmy już wcześniej: skakanie po pikselach oraz muzeum wody. Zwierzaki jakoś tak przypałętały się przy okazji.
Podobną wyprawę odbyliśmy rok wcześniej do Krakowa - chodzi o to, by w wakacje pojechać w odwiedziny do innego miasta. Atrakcje planujemy już wcześniej, ale zdarzają nam się także spontany. W przypadku Wrocławia wizyta w Zoo została dopisana w ostatniej chwili, ale cieszę się, że udało się tam pójść - choćby ze względu na kucyka!
Przyjazd i hotel
Pociąg z Warszawy do Wrocławia jechał dłużej niż do Krakowa, więc była to najdłuższa dotychczas wyprawa Kasi. Dała radę - graliśmy w kieszonkowe Ubongo czy równie podręczną wersję Dobble. Dotarliśmy do hotelu, który miał spory salon z widokiem na kościół Dominikański.
ZOO
Pierwszego dnia postanowiliśmy wybrać się do Zoo, a Hydropolis oraz Pixel XL zostawić na nastepny dzień. Zoo okazało się być ogromne - od rana oglądaliśmy mnóstwo zwierzaków, a i tak nie udało się zaliczyć choćby połowy atrakcji.
Najciekawszą aktywnością dla Kasi niewątpliwie było Małe Zoo. Na początek przejechała się na kucyku, a potem poszliśmy karmić owce, kozy, czy króliki.
Względnie krótka kolejka do Afrykarium (posiadające ogromne Oceanarium) zachęciła nas do wizyty, co również było świetnym wyborem.
Długa trasa najpierw obok, a potem pod wielkim zbiornikiem wodnym z wieloma egzotycznymi gatunkami robiły ogromne wrażenie.
Hydropolis
Następnego dnia udaliśmy się do Hydropolis, czyli muzeum wody. Były atrakcje oczywiste jak degustacja lokalnej lemoniady, szczegółowe opisy dostarczania i uzdatniania wody pitnej we Wrocławiu, ale także historia zbiorników wodnych na Ziemi, strefa egozytycznego relaksu, aż po porównanie największych statków w całej historii ludzkości.
Na koniec zobaczyliśmy jak powstaje burza czy świrowaliśmy przy “sztucznym” śniegu.
Pixel XL
Po Hydropolis przyszedł czas pograć w Pixel XL - skakanie po pikselach było super zabawą! Do dyspozycji jest mnóstwo rodzajów gier - w godzinę nie udało nam się sprawdzić ich wszystkich. Na szczęście, z tego co słyszałem, podobne miejsce ma się otworzyć także w Warszawie.
Powrót
Trzeciego dnia zjedliśmy obiad, pozwiedzaliśmy Stare Miasto zaliczając co chwilę fotkę z Krasnalami, i szczęśliwi wróciliśmy spokojnie do domu. Wyjazd uznaję za udany, gwiazdek pięć na pięć!