Po kilku podejściach do smartwatchy, testując między innymi urządzenie Tobi, postanowiliśmy kupić Kasi… zwykły zegarek.
Temat posiadania przez Kasię zegarka podejmowaliśmy już wcześniej kilka razy, aczkolwiek wspomniany już Tobi był bardziej zabawką, niż w pełni funkcjonalnym smartwatchem. Szczególnie, że był dosyć masywny, szybko się rozładowywał, a główny przycisk bardzo ciężko się wciskało.
Zrobiłem już nawet rozeznanie w tym co akurat jest na topie, zastanawiałem się nad kilkoma modelami Garetta, bo wygląda na to, że są aktualnie popularne w przedziale wiekowym Kasi, natomiast ostatecznie zrezygnowałem z zakupów - wszystko przez Ewę.
Ewa postanowiła zaktualizować sobie smartfona i kupić nowego iPhone’a, więc jej (nie tak) stary telefon z Androidem nagle “stał się dostępny” dla Kasi, z którą mieliśmy już także rozmowy o posiadaniu telefonu, w końcu niektórzy koledzy z jej klasy już z nich korzystają.
Jedną z funkcjonalności dla smartwatcha miało być odbieranie telefonów, inną geolokalizacja, natomiast jeśli w Kasi ręce ma trafić smartfon, który obie te funkcje ma wbudowane, to nagle smartwatch przestaje być potrzebny.
Tym tokiem rozumowania postanowiliśmy kupić jej zwykły zegarek - coś nieinteligentnego, co było dobrą decyzją z jeszcze innego powodu: w szkole jest zakaz używania smartfonów i smartwatchów, które muszą być schowane do plecaka, natomiast zegarki są jak najbardziej dozwolone.
Tak oto Katarzyna została szczęśliwą posiadaczką Minecraftowej różowej świnki - w końcu jesteśmy wielkimi fanami Minecrafta, od klocków Lego po gry planszowe czy komputerowe. Zegarek sprawuje się idealnie, a na smartfona czas przyjdzie już niedługo.