W miniony weekend wybraliśmy się na Dziadka do Orzechów w wersji… immersyjnej. Co to dokładnie oznacza, i czy nam się podobało? Odpowiedź w dalszej części tekstu.
Wystawę można oglądać w Norblinie, czyli dokładnie tam, gdzie byliśmy już wcześniej w Smart Kids Planet i warsztatach robotycznych w Apple Muzeum Polska. Norblin wyrasta na ważny punkt w Warszawie, co akurat nam odpowiada, bo mamy do niego niedaleko.
Zainteresowała nas ta immersyjność Dziadka do Orzechów w wykonaniu Art Box Experience i właściwie tylko dlatego postanowiliśmy tam pójść. Opis na stronie nie zdradzał zbyt wiele, dlatego nie wiedzieliśmy za bardzo czego się spodziewać.
Wejście na wystawę zasłonięte było ciężką, czarną kotarą. Pierwsza, mała sala za wejściem wyświetlała duże, animowane logo wystawy na całej, zaokrąglonej ścianie.
W drugiej na podłodze wyświetlane były śnieżynki, na ścianach film z aktorami pokazującymi podstawowe figury w balecie, a w rogach sali można było podziwiać rekwizyty. W trzeciej pojawiły się manekiny ze strojami.
W kolejnej sali na środku znajdował się mały, drewniany mostek, który kierował nas do głównej atrakcji - sali z projekcją.
Film łączący animację z żywymi aktorami trwał niecałe pół godziny, i co ciekawe był niemy - do opowiedzenia całej historii wystarczyły gesty i odpowiednia muzyka. Ekrany pokryły wszystkie ściany w taki sposób, że można było usiąść gdziekolwiek i obserwować dowolny punkt, by i tak widzieć wszystko bardzo dobrze.
Robotę natomiast robił fakt, że jeden “ekran” zajmował co najmniej dwie ściany, więc jak w 3D - niektóre elementy były poza zasięgiem wzroku i trzeba było ruszyć głową, by je zauważyć.
Dodatkowym bonusem immersyjności był wyraźny zapach pomarańczy i cynamonu uwalniany przez cały czas trwania przedstawienia - dzięki temu klimat Świąt wypełniał całą salę.
Po zakończeniu projekcji, w ostatniej, małej salce można było zrobić sobie zdjęcie w balonie, z czego oczywiście skorzystaliśmy.
Ogólnie było bardzo fajnie. Kasi się podobało, mnie też, więc spokojnie możemy polecić i Wam - jest jeszcze dużo czasu, bo wystawa otwarta jest do końca stycznia.