Jedynie trzynaście lat zajęło mi przeniesienie sześciotonowego, pięciometrowego Monster Trucka z chorzowskiego stadionu do naszego salonu (a właściwie Kasi pokoju), z pomocą Lego oczywiście.
W roku 2009 razem z (rudowłosą wtedy) Ewą i znajomymi (Corellem i jego żoną Eweliną) pojechaliśmy do Chorzowa, by na Stadionie Śląskim obejrzeć Orlen Monster Jam, czyli pierwsze w Polsce (i Europie Wschodniej!) oficjalne zawody znanych na całym świecie Monster Trucków.
Był El Toro Loco, Maximum Destruction, była Madusa, Donkey Kong, pojazd Batmana w wersji XXL, a nawet przygotowany specjalnie na tą okazję przez Orlen pojazd Verva, i wiele innych, ale najsłynniejszy wtedy był on: Grave Digger.
Przed daniem głównym mieliśmy przystawkę - Pit Party, czyli możliwość obejrzenia z bliska wszystkich pojazdów, porobienia sobie z nimi zdjęć, czy zebrania autografów od kierowców.
Oprócz Monster Trucków widzieliśmy samochody wyścigowe Verva z Dakaru, motocykle crossowe, a nawet ciężkie maszyny Volvo, ale najwięcej fotek i tak zrobiliśmy sobie z Grabarzem.
Podczas głównego wydarzenia Monster Jam odbyły się dwie konkurencje, wyścig i freestyle. W tym pierwszym wygrała Verva, nowa maszyna przygotowana specjalnie z tej okazji, w drugim natomiast Grave Digger nie miał sobie równych i zwyciężył bez najmniejszego problemu.
Ponad dekadę później, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Grave Diggera jako zestaw Lego z serii Technic od razu wiedziałem, że muszę go mieć. Ogólnie nie jestem jakimś wielkim fanem Monster Trucków, ale wspomnienia sprzed wielu lat zrobiły jednak swoje.
Tak oto do zielonej wyścigówki na dzień ojca, magazynu Explorer, domku Friends, i wesołego hydraulika Super Mario dołączył kolejny zestaw Lego, tym razem Technic.
Opowiedzieliśmy Kasi o naszej wyprawie, pokazaliśmy zdjęcia - miała niesamowitą radochę widząc rodziców w wersji “młodzi i piękni”.
Grave Digger spodobał się natomiast do tego stopnia, że co chwilę mi go zabiera i się nim bawi. Oczywiście, że samochód jest mój i po zabawie zabieram go na swoje miejsce. Nie zmienia to jednak faktu, że za chwilę znowu ląduje w jej pokoju przy okazji następnej zabawy.